Karol Ferenc
Rozmawiam z Krzysztofem Hołowczycem, który niestety wycofał się z tegorocznego Rajdu Baja Poland. Niestety nie udało się naprawić silnika w waszym
samochodzie...
Krzysztof Hołowczyc
No cóż, mimo wielkiej woli naprawy przez moich mechaników, którzy zdobyli części,
rozebrali ten silnik od dołu nie udało się. Okazało się, że zniszczenia były za
duże, żebyśmy próbowali, bo nawet gdybyśmy złożyli ten silnik, to on by przejechał
kilkadziesiąt kilometrów i znowu by stanął. Mechanicy uznali, że nie będziemy
po raz kolejny za wszelką cenę na siłę jechali.
To już trzecia awaria w tym roku. Nie pamiętam takiego sezonu, chociaż raz w mistrzostwach Europy w 1996 roku, kiedy jeździłem Toyotą Celicą trzy rajdy takiego hattricka miałem. Niestety negatywnego bardzo, bo trzy razy z rzędu stanął samochód. I tu jest podobnie. Mimo naprawdę dobrych przygotowań, bo Baja Poland to dla nas superważny rajd. Samochód był w X-raidzie, pięknie jeździł na testach. Wszystko działało i niestety na prologu w tych grząski piaskach zaczęła się robić za wysoka temperatura. Silnik się przegrzał i zakończył żywot.
Tak to jest, on miał jeszcze resursu ze 2000 km, czyli wyglądało,
że powinien wytrzymać. Niestety, ale jeżdżąc tym słabszym samochodem z kolegami z klasy można powiedzieć wyższej, czyli T1+, my
jedziemy zawsze na sto procent tego auta. Nasze auto nie ma chwili na odetchnięcie i musi jechać zupełnie w innym tempie niż
gdybym jechał T1+, gdzie w jakiś sposób można sprzęt oszczędzać. Można założyć
jakąś strategię, jakąś taktykę, a tu w BMW jedziemy cały czas na 100%. Umówmy
się - ten samochód za chwilę będzie pełnoletni, to jest naprawdę auto, na które
za parę lat będzie można żółte numery nałożyć i wystartować w Dakar Classic.
Cieszę się, że mogę takim samochodem jeszcze szybko jechać, ale musimy myśleć o zmianach. Musimy mieć samochód taki jak konkurenci, którzy ścigają się o zwycięstwo.
Duża szkoda, że już nie jedziecie, bo organizator
przygotował bardzo ciekawy odcinek, który zresztą jest mocno
komplementowany przez czołówkę. Szkoda, że nie mogliście się dzisiaj na tej
próbie ścigać.
Dokładnie tak, zwłaszcza że kocham Drawsko Pomorskie. Dawno
nie jeździliśmy w kurzu, ostatnio rywalizowaliśmy tutaj w bardzo błotnistych
warunkach. Teraz rywalizacja byłaby wyjątkowo pięknia, ale co mogę zrobić. Mogę
tylko płakać, a chłopaki nie płaczą więc myślę już o następnym rajdzie. Myślę o
tym jak przygotować się lepiej, co zrobić, żeby nie mieć takich przygód. To
jest motorsport. Ja już się nauczyłem pokory i wiem, że nie zawsze wszystko
idealnie działa. Czasami robisz wszystko najlepiej jak potrafisz, a na koniec
stajesz i rozkładasz ręce.
Jakie zatem macie plany i marzenia związane ze startami w
przyszłym roku?
No cóż. Mamy dużo różnych planów i trudno w tej chwili
się określić.
Wiem, że ciągle jestem szybki i to mnie bardzo cieszy. Kiedykolwiek
i gdziekolwiek wsiądę do samochodu na zawodach to ścigam się
o coś dużego. Nie będę mówił, że o zwycięstwo, bo jeżeli pojadę na przykład w
rajdach WRC to nie będę mówił, że ścigam o zwycięstwo. Ale wymyślono taką
piękną klasę WRC Masters i to jest takie moje ciche marzenie, żeby wrócić do korzeni,
żeby może na rok albo dwa oderwać się od rajdów cross country i ponownie spróbować
swoich sił w WRC. Rozmawiałem z Petterem Solbergiem, który mówił mi, że może
też przymierzy się do startów. Wiem, że Marcus Groenholm również rozważa takie występy.
Przyznam, że cudownie byłoby ścigać się znowu z tą grupą niesamowitych
kierowców. Fantastycznie, że Federacja FIA stworzyła klasę WRC Masters i to byłoby piękne gdybym przystąpił
do rywalizacji w przyszłym roku. Oczywiście kocham rajdy typu cross country i Rajd Baja
Poland i nie wyobrażam sobie, żeby tu nie startować. Taki jest los kierowcy,
który ma marzenia, ale nie zawsze je może spełnić.
Czy zatem możliwe są występy w mistrzostwach świat już w
przyszłym roku?
Bardzo byśmy chcieli i mocno nad tym pracujemy. W tej
chwili trwają rozmowy ze sponsorami i byłby to nowy rozdział, a raczej
wróciłbym do korzeni, jak niektórzy mówią. To by było cudowne, bardzo chciałbym
tego spróbować. Pewnie wpłynęłoby to na moją prędkość, bo po roku startów w WRC
wracasz do country i wszystko wydaje się takie spokojne i stabilne. Mam różne przemyślenia, ale oczywiście na
koniec są budżety, sponsorzy i to wszystko trzeba ładnie poskładać. Nie jest
źle, aczkolwiek to są duże sumy i trzeba to wszystko złożyć w całość.
fot. Krzysztof Hołowczyc Facebook