Filip Nivette - wywiad z Rajdowym Mistrzem Polski z 2017 roku

Naszym gościem jest Filip Nivette – Rajdowy Mistrz Polski 2017, zwycięzca 45. Rajdu Świdnickiego-Krause.

Gratuluję doskonałego sezonu. Jak z perspektywy czasu ocenisz miniony rok i Wasze osiągnięcia i kiedy dotarło do Ciebie, że jesteś Mistrzem Polski?
To był wspaniały sezon. Mieliśmy 100% skuteczności dojazdu do mety, wygraliśmy większość rajdów w Rajdowych Samochodowych Mistrzostwach Polski, większość odcinków specjalnych i wszystkie dodatkowo punktowane „power stage”. Mieliśmy na tyle komfortową sytuację i wystarczającą przewagę punktową nad konkurencją, że nie musieliśmy startować w ostatniej rundzie. To był naprawdę udany sezon, poprzedzony jednak bardzo ciężką i żmudną pracą. Zrobiliśmy naprawdę wiele, aby móc jeździć na tym poziomie. Włożyliśmy w nasze przygotowania także dużo czasu i serca - tym bardziej satysfakcja z osiągniętego wyniku po prostu cieszy. Gdybyśmy mieli odpowiednio konkurencyjny i bezawaryjny samochód i taki zespół jak teraz to myślę, że po tytuł mogliśmy sięgnąć już rok wcześniej. Przyznam, że straciliśmy trochę czasu. To, że jestem rajdowym Mistrzem Polski dotarło do mnie tak naprawdę na Rajdzie Barbórka na słynnym odcinku „Karowa”, kiedy usłyszałem że startuje Mistrz Polski! Jakoś wcześniej nie mogłem w to uwierzyć. Rajdy to całe moje życie i największa pasja.

Dołączyłeś do bardzo elitarnego grona zdobywców tytułu rajdowych Mistrzów Polski.
Tak, to wspaniałe uczucie widzieć swoje nazwisko wśród takich sław jak m.in. Sobiesław Zasada, Krzysztof Hołowczyc, Janusz Kulig, Leszek Kuzaj. Znaleźć się wśród nich jest czymś niesamowitym, a pamiętajmy, że jest też wielu świetnych kierowców, którym ta sztuka się nigdy nie udała. To wszystko daje nam ogromną motywację i mam nadzieję, że będziemy rozwijać się jeszcze szybciej, będziemy mogli jeszcze zwiększyć prędkość w samochodzie.

Mistrzowski sezon 2017 rozpoczął się dla Ciebie od zwycięstwa w 45. Rajdzie Świdnickim-Krause. Jak wspominasz start w naszym rajdzie?
Jak zawsze u mnie musi być pewna dramaturgia. Rozpoczęliśmy bardzo szybko, ale nie mieliśmy zasięgu i nie mogliśmy sprawdzić wyników. Miałem jednak błędne wrażenie, że pojechaliśmy za wolno i postanowiłem przyspieszyć na kolejnej próbie… Skutek był taki, że wypadliśmy z drogi na pierwszym ciasnym zakręcie. Mieliśmy przy tym dużo szczęścia, bo uderzyliśmy dokładnie pomiędzy betonowy słupek a mostek urywając zbiorniczek od amortyzatora. Na szczęście nie urwaliśmy koła. Lewy tylny amortyzator nie działał, co nie przeszkodziło nam w bardzo szybkiej jeździe. Po pierwszym dniu mieliśmy 18,3 sekundy straty do Zbyszka Gabrysia i Artura Natkańca. Pamiętam to doskonale, bo przed rozpoczęciem drugiego dnia podczas śniadania dowiedziałem się, że na trasie spadł śnieg! Trudno było w to uwierzyć, ale czułem, że te warunki mogą być dla nas szansą na odrobienie strat. Podjęliśmy bardzo dobrą decyzję i zdecydowaliśmy się na opony deszczowe, a nie zimowe. Pierwszy odcinek „Kamionki – Walim” pojechaliśmy bardzo precyzyjnie i szybko. Bardzo lubię ścigać się, gdy jest wąsko i kręto. Rezultat na mecie był świetny, wyprzedziliśmy Zbyszka o 18,4 sekundy i objęliśmy prowadzenie w rajdzie z przewagą… 0,1s nad najgroźniejszymi rywalami. Do końca dnia wygraliśmy już wszystkie próby i cieszyliśmy się ze zwycięstwa.

Jak oceniasz trasy Rajdu Świdnickiego-Krause?
Uwielbiam te odcinki specjalne, kocham Dolny Śląsk. Mam wspaniałe wspomnienia z rywalizacji na tych kultowych odcinkach specjalnych. Pamiętam pierwszy wygrany odcinek specjalny w klasyfikacji generalnej „Walim - Rościszów” w 2015 roku. Wyprzedziliśmy na tej próbie Tomka Kuchara o 0,3 sekundy, a ja myślałem, że ze szczęścia wyrwę kierownicę w naszej rajdówce. Pamiętam jak mój pilot Kamil Heller powiedział wtedy, że będą kolejne wygrane.

I były!
Tak, jeszcze na tym samym rajdzie. Objęliśmy w nim prowadzenie i byliśmy bardzo blisko zwycięstwa. Niestety na ostatniej próbie zabrakło nam doświadczenia. Źle założyliśmy opony, spadł deszcz, a my obróciliśmy się na jednym z zakrętów i straciliśmy doskonałe miejsce.
W sezonie 2017 wszystko ułożyło się już po naszej myśli i mogliśmy świętować w Świdnicy zwycięstwo.

Jakie macie plany na ten sezon?
Cały czas czekamy na decyzje. Bardzo chcemy mieć silnego partnera w tym roku. Uważamy, że wykonaliśmy bardzo ciężką pracę i udowodniliśmy, że zasługujemy na rozwój. Dominowaliśmy w zeszłym sezonie i chcielibyśmy pójść szczebel wyżej i startować w Rajdowych Mistrzostwach Europy. Liczymy, że od Rajdu Grecji rozpoczniemy rywalizację w tym cyklu.

Czy pojawisz się w Świdnicy?
Tak, oczywiście, ale nie będę startować. Zamierzam pomóc Jakubowi Brzezińskiemu, który wraca do Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski za kierownicą Skody Fabii R5 i bardzo bym chciał, aby był jednym z pretendentów do zdobycia mistrzowskiego tytułu.

Rozmawiał:
Karol Ferenc