Rozmawiamy z Robertem Lutym doskonałym muzykiem i równie świetnym kierowcą rajdowym – Mistrzem Polski Historycznych Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski 2017.
Jesteś świetnym muzykiem, cenionym perkusistą i bardzo utalentowanym kierowcą rajdowym. Co jest Twoją większą pasją?
To bardzo trudne pytanie i trudno jest na nie odpowiedzieć. Kocham to co robię i staram się zawsze grać i jeździć samochodem najlepiej jak potrafię. Muzyka jest moją pracą i równocześnie także pasją. Rajdy samochodowe to coś bez czego nie potrafię żyć. W różnych momentach mojego życia czasami rajdy, a czasami bębny są moją odskocznią, a to bardzo ważne aby mieć pasję, coś co się kocha i coś co mobilizuje nas do działania.
Jak rozpocząłeś swoją przygodę z rajdami samochodowymi?
Byłem i jestem ogromnym fanem rajdów, a pewnego dnia postanowiłem, że spróbuję swoich sił w rajdzie amatorskim. Wystartowałem bardzo fajnym, ale już nie najmłodszym Subaru Impreza GT z 1996 roku. Efekt przerósł moje oczekiwania, ponieważ zwyciężyłem we wszystkich rajdach w których wystartowałem. Wtedy poczułem, że to ma sens i warto doskonalić się w tej dziedzinie. Przyszedł czas na rajdy drugoligowe i starty Oplem Astrą grupy N. Starty wciągnęły mnie na dobre, a szczególnie spodobała mi się rywalizacja na nawierzchni szutrowej. Startowałem też Mitsubishi Lancerem Evo VI, ale był to czas gdy grupa N była bardzo mocno obsadzona, a poziom przygotowania rywali był bardzo wysoki. Z braku środków musiałem przerwać starty.
To był trudny czas?
Tak, ale przez te trzy lata mocno myślałem o powrocie do ścigania się. Kiedy nadarzyła się okazja wybrałem Subaru Legacy Turbo i jestem bardzo szczęśliwy z tej decyzji. Kocham ten samochód, a ponad siedem lat startów tym kultowym modelem to bardzo ważny czas w mojej karierze. Zdobycie Mistrzostwa Polski HRSMP jest tego najlepszym dowodem.
Czy Twoje podejście do rajdów zmieniło się na przestrzeni lat?
Myślę, że tak. Przede wszystkim podejście do kwestii, które mają związek z bezpieczeństwem. Kiedyś chciałem startować za wszelką cenę i korzystałem z używanych części, bieżnikowanych opon. Liczyła się tylko rywalizacja. Doświadczenie pomogło mi zmienić moje podejście w tych kwestiach. Musimy zdawać sobie sprawę z tego, że rajdy samochodowe to sport bardzo ryzykowny, niebezpieczny. Podejmujemy duże ryzyko jeżdżąc bardzo szybko górskimi drogami po różnej nawierzchni, pomiędzy drzewami i chce wiedzieć, że zrobiliśmy wszystko aby wszystkie elementy odpowiedzialne za bezpieczeństwo były w idealnej kondycji. Przykładam do tego dużą wagę.
Skąd pomysł na starty w cyklu Historycznych Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski?
Na początku przyglądałem się temu cyklowi dość sceptycznie. Dzięki namowom mojego pilota Darka Gurdziołka zdecydowałem się na starty i to w rajdach wyłącznie asfaltowych. To spore wyzwanie, bo przez wiele lat ścigałem się na ulubionych luźnych nawierzchniach i uważałem się za kierowcę szutrowego. To było bardzo trudne zadanie, bo nie było łatwo zaadoptować się do tych warunków. Jednak możliwość walki o tytuł Mistrza Polski i związany z tym prestiż w połączeniu z trudnym sportowym wyzwaniem sprawiły, że postanowiłem walczyć. Zdobycie tytułu Mistrzowskiego w klasyfikacji generalnej i FIA 4 przerosło nasze oczekiwania i było najlepszą zapłatą za ogrom pracy, który wykonaliśmy. Wiem, że tego celu nie udałoby się osiągnąć, gdyby Darek nie namówił mnie do startów.
Uważasz, że HRSMP to dobry projekt?
Oczywiście, że tak. To świetny pomysł i uważam, że ten cykl będzie się dynamicznie rozwijał w najbliższych latach. Pokazuje piękno rywalizacji i sportów samochodowych. Ogromne podziękowania dla pomysłodawcy, czyli Mirka Miernika, który HRSMP stworzył i doprowadził cykl do bardzo dobrego poziomu.
Czy masz swoich idoli rajdowych?
Na pewno mam na myśli nieodżałowanego Janusza Kuliga. Wyjątkowa postać, doskonały kierowca mający tę iskrę.. Osiągnięcia Krzysztofa Hołowczyca i sposób w jaki panuje nad rajdowymi autami robią na mnie ogromne wrażenie. Bardzo ważny dla mnie jest także Tomasz Czopik, dzięki któremu zacząłem się profesjonalnie ścigać. Nie mogę nie wspomnieć także o Robercie Kubicy, który był i jest inspiracją do walki dla wielu sportowców. Także z racji samochodu, którym obecnie się ścigam wspomnę również o Colinie McRae, który był bezkompromisowym kierowcą. Udowadniał, że można przekraczać bariery i robił to z niesamowitą finezją. Warto inspirować się tak wielkimi Postaciami, bo wierzę, że dzięki temu odkrywamy w sobie pokłady energii do nieustannego doskonalenia się w tym co kochamy najbardziej.
Jak oceniasz Rajd Świdnicki-Krause?
Bardzo lubię ten rajd. Odcinki specjalne należą do jednych z najtrudniejszych w sezonie, ale dają też wielką frajdę z jazdy. Potrzeba naprawdę doskonałego wyczucia i pewności, aby uzyskiwać tutaj dobre rezultaty. Kultowe odcinki specjalne przyciągają też tłumy kibiców, a to powoduje, że ściganie się tutaj jest niesamowite. Już nie mogę doczekać się startu i mam nadzieję, że będziecie kibicować nam i pozostałym załogom na trasach tegorocznego Rajdu Świdnickiego.
Rozmawiał
Karol Ferenc